22.03.2014
Jamnik porzucony w schronisku wróci do swoich opiekunów
psy.pl
Ten tekst przeczytasz w 2 minuty
Bieda zmusiła dwoje starszych państwa z Los Angeles do pozostawienia ukochanego czworonoga pod schroniskiem. Jednak 13,5-letni jamnik Otto ma szansę wrócić do swoich opiekunów. Czy powinien?
fot. Facebook
Starsze małżeństwo od kilku lat popadało w coraz większe kłopoty finansowe. Z powodu braku pieniędzy żyli z dnia na dzień, sami nie korzystali z pomocy lekarzy i nie mogli sobie pozwolić na leczenie ukochanego 13,5-letniego jamnika. Z bólem serca pożegnali się z pupilem i udali się do pobliskiego weterynarza, aby ten przyspieszył odejście chorego staruszka za Tęczowy Most. Niestety, nie mogli zapłacić za ten jeden zastrzyk (średni koszt eutanazji w Stanach Zjednoczonych to 360 dolarów), więc weterynarz odmówił. Nie mogli też ponieść kosztów leczenia psa, który miał problemy skórne, reumatyzm i kilka innych drobniejszych dolegliwości.
Zdesperowani, nie widząc innego wyjścia, podrzucili czworonoga w koszyczku przy wejściu do schroniska Baldwin Park mieszczącego się w pobliżu Los Angeles. Pracownicy schroniska od razu skontaktowali się z Toby Wisneski z organizacji charytatywnej Leave No Paws Behind ratującej głównie starsze psy. Kiedy Toby przytuliła psa, poczuła, że musi go ratować. Zastanowił ją też poruszający list, który opiekunowie pozostawili przy psie.
Młody Otto, zdjęcie z albumu rodzinnego
Starsi państwo napisali w nim: „Jesteśmy oboje schorowanymi seniorami, bez pieniędzy. Nie możemy opłacić rachunków za leczenie psa ani za jego uśpienie. Przez te wszystkie lata zawsze był z nami, nie potrafi bez nas żyć. Prosimy, podajcie mu zastrzyk usypiający”.
Zwykle taki czyn, jakim jest porzucenie czworonoga, szczególnie starszego, zasługuje na absolutne potępienie i dyskwalifikuje jego opiekunów. Toby postanowiła ich jednak odszukać poprzez media społeczne. Zwróciło jej uwagę, że pies nie był zaniedbany, a jedynie potrzebował podstawowej opieki weterynaryjnej. Według lekarzy nie tyle choroby, ile rozstanie po tylu latach z rodziną, było głównym powodem jego słabej kondycji. Po czterech dniach odezwał się opiekun jamnika. Nie mógł powstrzymać łez radości, kiedy dowiedział się, że Otto żyje. Było mu jednak bardzo wstyd z powodu tego, co w akcie rozpaczy zrobili z żoną.
Otto z Toby Wisneski
Otto, nazwany w lecznicy Harleyem, musi zostać poddany terapii, która potrwa kilkanaście dni. Lekarze uważają, że przed nim jeszcze wiele lat życia. Toby Wisneski zdecydowała, że Otto wróci do domu, który odtąd będzie miał status stałego domu zastępczego, co oznacza, że wszystkie koszty wyżywienia i leczenia psa do końca jego życia przejmie na siebie organizacja Leave No Paws Behind. PK
Psy.pl to portalu tworzony przez specjalistów, ekspertów ale przede wszystkim przez miłośników zwierząt.
Zobacz powiązane artykuły
23.04.2025
Pies uratowany spod falochronu! Niezwykła akcja ratunkowa w Kołobrzegu
Ten tekst przeczytasz w 2 minuty
To miała być spokojna niedziela. Jednak spacerowicze przy kołobrzeskim falochronie natknęli się na coś, co poruszyło całe miasto – spod betonowych gwiazdobloków wydobywał się piskliwy głos uwięzionego psa.
undefined
17.04.2025
Policyjne psy w akcji – Tolo i Karzeł odnaleźli zaginionych!
Ten tekst przeczytasz w 2 minuty
Nie tylko ludzie ratują ludzi. Czasem to właśnie cztery łapy i niezawodny węch robią największą różnicę. Dzięki pracy policyjnych psów służbowych – Tolo i Karła – w ostatnich dniach udało się odnaleźć dwoje zaginionych: starszą kobietę oraz chłopca, który oddalił się z domu. Każda z tych historii ma wspólny mianownik – czas działał na niekorzyść, a pomoc... miała cztery łapy!
undefined
10.04.2025
Krakowscy uczniowie z wielkimi sercami! Podsumowanie akcji Animbulans dla bezdomnych zwierząt
Ten tekst przeczytasz w 2 minuty
To była akcja, która pokazała, że empatia nie zna wieku, a młodzież potrafi działać z sercem, siłą i organizacyjnym rozmachem! Uczniowie krakowskich szkół tworzący inicjatywę Animbulans zorganizowali wyjątkową zbiórkę dla podopiecznych tamtejszego schroniska.
undefined