15.11.2007
Przepis na championa
psy.pl
Ten tekst przeczytasz w 6 minut
Geny, ciężka praca czy… szczęście - w jakim stopniu te czynniki decydują
o powodzeniu na wystawach? Zapytaliśmy o to hodowców, którzy są właścicielami championów
fot. Shutterstock
Wystawy psów bywają nazywane – nie całkiem słusznie – psimi konkursami piękności. Wprawdzie ocenia się na nich wygląd psa, ale nawet najpiękniejszego czworonoga trzeba odpowiednio przygotować do prezentacji. Chodzi tu zarówno o zabiegi pielęgnacyjne wykonywane bezpośrednio przed pokazem, umiejętne zaprezentowanie zwierzaka na ringu, jak i socjalizację, codzienne wychowanie i dbałość o niego. Z rozmów z hodowcami wynika jednak, że co najmniej w połowie o sukcesie wystawowym decydują geny.
Tatuś z importu
Biologia to nie matematyka. Dzieci dwóch nawet najlepszych psów nie muszą być tak doskonałe jak rodzice. To dlatego hodowcy marzący o championie spędzają wiele godzin, analizując rodowody i starając się jak najwięcej dowiedzieć o wybranych czworonogach i liniach hodowlanych. Które cechy konkretnych psów najlepiej się dziedziczą, jakie zalety może mieć potomstwo tych zwierzaków, a jakie grożą mu wady? To najważniejsze pytania stawiane podczas poszukiwania rodziców przyszłych zwycięzców wystaw. Czasami znajduje się ich dopiero poza granicami kraju.
Jadwiga Konkiel, właścicielka hodowli seterów irlandzkich Arisland, przed kilkunastu laty sprowadziła ze Stanów Zjednoczonych psa Quinniver’s Cardinal Song, co kosztowało kilkanaście ówczesnych pensji. Było warto: okazał się świetnym reproduktorem. Jego syn Zapach Jaśminu pokrył przybyłą do Arislandu z Belgii suczkę Vicary’s Xuni, córkę czterokrotnego Zwycięzcy Świata Vicari’s US Dollar. Urodziła ona dwa szczeniaki, z których jeden otrzymał na cześć dziadka imię American Dollar. Już na trzeciej w życiu wystawie (światowej w Amsterdamie w 2003 roku) był bardzo bliski zdobycia tytułu Zwycięzcy Świata. W tym roku wziął udział w pięciu wystawach (w tym trzech międzynarodowych) i czterokrotnie zdobył tytuł Best in Show.
Do przyjścia na świat bardzo dziś utytułowanego chińskiego grzywacza Nababa Germaniki Adama Ostrowskiego doszło dzięki szczęśliwemu zbiegowi okoliczności. – Prenumerowałem amerykański kwartalnik kynologiczny, a moim marzeniem było pokrycie suczki psem ze Stanów Zjednoczonych – wspomina Adam Ostrowski. – Okazało się, że do hodowli Sasquehanna sprowadzony został Gingery’s Krimson’N Clover – pies, który zachwycił mnie w piśmie.
Hodowca nie przepuścił takiej okazji i w ten oto sposób urodził się miot złożony z dwóch suczek powder puff i jednego nagiego psa. Mimo pierwszych wystawowych niepowodzeń Adam Ostrowski wierzył w nagusa. Na światówce w Dortmundzie Nabab uzyskał nie tylko tytuł Zwycięzcy Świata, ale i rasy. I tak się rozpoczęło pasmo sukcesów, wśród których było wiele tytułów Best in Show.
Amerykańskie korzenie ma również Destrukcja Sausimayok, jedna z najbardziej utytułowanych polskich malamutek (interchampion i champion czterech krajów). Jej właścicielka Jana Wiśniewska swoją pierwszą hodowlaną suczkę Comancha Huk Amarok pokryła psem importowanym ze Stanów Zjednoczonych, ze znanej hodowli Storm Kloud’s – Hudson Icy Wind. Marzyła po prostu o ładnej suczce, a na świat przyszedł jeden z najbardziej utytułowanych miotów polskich malamutów!
Żonglerka genami
Myliłby się jednak ten, kto by sądził, że do święcenia wystawowych sukcesów konieczne jest sprowadzanie reproduktorów zza oceanu. Hodowcy np. polskich ras muszą sobie radzić sami. Jerzy Olszewski, założyciel hodowli Sylena, krzyżuje spokrewnione z sobą psy. To ryzykowna metoda, ale konieczna, gdy jest niewielu wybitnych przedstawicieli rasy. Polski owczarek nizinny Igraszka Księżycowa Sylena była owocem takiej właśnie, dobrze zaplanowanej krzyżówki. Największe sukcesy święciła w latach 1993-1996, a do dziś jest najbardziej utytułowaną suczką tej rasy.
Na skrzyżowanie spokrewnionych psów hodowca musiał uzyskać specjalną zgodę Związku Kynologicznego w Polsce. I choć chwali tę metodę na sukcesy hodowlane, to przestrzega przed ryzykownymi eksperymentami. – Z brzydkim psem łatwo żyć, z chorym – nie – podkreśla.
Naprawdę piękne zwierzaki rzadko przychodzą na świat przypadkowo. Dlatego hodowca musi znać zasady genetyki. – Trzeba umieć żonglować genami. Łączyć tylko to, co ma uzasadnienie. Nigdy nie powielać wad i pilnować zalet, aby się ich w drodze kojarzeń nie pozbyć – radzi Małgorzata Figas z hodowli bearded collie – Smartness.
Chwile zwątpienia
Właściciele championów zazwyczaj twierdzą, że ich pupile od urodzenia wyróżniali się z miotu. Trzeba jednak być przygotowanym na chwile zwątpienia. Gdy Aleksandra Rawska, właścicielka hodowli „La Toma”, zobaczyła po raz pierwszy najbardziej dziś utytułowanego ze swoich psów groenendaela Magnum de Rancho Jereza, który przyjechał w środku lata z gorącej Hiszpanii, był niemal zupełnie pozbawiony włosa. A jednak wyrósł na pięknego zwierzaka – otrzymał nawet tytuł Najlepszego Reproduktora 2007 roku.
American Dollar jako szczeniak zapowiadał się bardzo dobrze, ale w okresie dorastania zrobił się niezbyt zgrabny. Hodowczyni wyjechała na parę tygodni za granicę, a po powrocie na jej powitanie wyszedł piękny pies – pod jej nieobecność przeistoczył się z brzydkiego kaczątka w przystojnego młodzieńca.
Nauka czyni championa
Przyszłe championy trzeba od wczesnej młodości socjalizować. Uczestnicy wystaw muszą umieć spokojnie zachowywać się w tłumie ludzi i psów. Już ze szczeniakami należy ćwiczyć pozycje wystawowe i prezentowanie się, co później zaprocentuje. – Kiedyś sędzia spytał mnie w trakcie prezentacji Destrukcji: „Dlaczego ona się tak cały czas cieszy?”, odpowiedziałam: „Bo bardzo lubi wystawy”. Tego dnia młodziutka Destrukcja pokonała dorosłych konkurentów i zajęła drugie miejsce w wyborach Best In Show – opowiada Jana Wiśniewska.
Oczywiście przyszłego championa trzeba uczyć nie tylko dobrych manier. Niezwykle ważne jest przyzwyczajanie go do zabiegów pielęgnacyjnych – zwłaszcza w wypadku ras, których przygotowanie do wystawy trwa najdłużej.
Wystawowa strategia
Oprócz budowy i psychiki o ocenach na wystawie decydują też ruch i ogólne wrażenie. Dobry ruch determinuje dobra budowa. A na tę, podobnie jak na psychikę, wpływ mają geny. Drobne niedoskonałości można starać się zatuszować odpowiednim przygotowaniem szaty i profesjonalną prezentacją na ringu.
Choć na pewno nie można oszczędzać na bezpośrednim przygotowaniu (niedoskonałe zabiegi pielęgnacyjne potrafią zepsuć wizerunek nawet najpiękniejszego zwierzaka), to oczywiście podstawą sukcesu jest dobra opieka na co dzień – dbałość o prawidłową dietę, odpowiednią ilość ruchu, dobry stan sierści. Ewentualnych zaniedbań nie naprawimy podczas jednej wizyty u psiego fryzjera.
Niebagatelną rolę odgrywa też wystawiający. – Dobry handler potrafi zgrać swoje zachowanie z psim, swoje tempo z tempem zwierzaka, dostosować do niego sposób poruszania się. Para płynie po ringu. Z tym trzeba się urodzić, to dar od psiego Pana Boga – mówi Krystyna Babirecka, właścicielka hodowli Kawalkada.
Dlatego coraz popularniejsze staje się zatrudnianie profesjonalnych handlerów. Po pierwsze ma się pewność, że umieją oni doskonale pokazać czworonoga, po drugie sędziowie wiedzą, że dobry handler nie wystawia słabego psa. Już na starcie zyskuje się więc kilka punktów…
Może niezbyt chwalebna, ale praktyczna strategia polega na jeżdżeniu na wystawy tam, gdzie jest mniejsza konkurencja albo gdzie sędziuje przychylniejszy arbiter. Podobno przy odrobinie cierpliwości championat można sobie „wyjeździć”…
Preferowany typ
Największe szanse na zwycięstwo mają oczywiście psy posiadające „to coś” – trudne do nazwania, a tym bardziej do wyuczenia cechy, które sprawiają, że ma się wrażenie, iż zwierzak urodził się po to, by go oklaskiwać. – Ilgiz taki był – wspomina swego słynnego owczarka środkowoazjatyckiego Krystyna Babirecka. – Od początku uwielbiał sędziów, publiczność, fotoreporterów.
W wielu rasach typ preferowany na wystawach ewoluuje i w związku z tym ważne jest, aby pies spełniał aktualne kryteria. Bywa też jednak tak, że wybitny zwierzak zapoczątkowuje nowy trend w rasie.
Jak zostać championem Polski?
Na każdej z wystaw w kraju sędziemu przysługuje prawo przyznania certyfikatu na wystawowego championa (zwanego w skrócie CWC, za granicą CAC – certyfikat au championat). Mogą go otrzymać pies i suka, które ukończyły 15 miesięcy i uzyskały ocenę doskonałą z lokatą pierwszą w klasie pośredniej, otwartej, użytkowej i championów, bez względu na liczbę konkurentów. Trzy CWC od trzech różnych sędziów – w tym co najmniej jeden przyznany na wystawie klubowej lub międzynarodowej – są podstawą przyznania tytułu Championa Polski pod warunkiem, że między pierwszym a ostatnim wnioskiem upłynęło co najmniej sześć miesięcy.
Tytuł Młodzieżowego Championa Polski przyznaje się po trzykrotnym uzyskaniu tytułu Zwycięzcy Młodzieży od trzech różnych sędziów, w tym na co najmniej jednej wystawie klubowej lub międzynarodowej.
Psy.pl to portalu tworzony przez specjalistów, ekspertów ale przede wszystkim przez miłośników zwierząt.
Zobacz powiązane artykuły
21.11.2024
Zrób coś wyjątkowego na Święta – dołącz do akcji #CharytatywnaChoinka!
Ten tekst przeczytasz w 2 minuty
Święta to czas, kiedy obdarowujemy bliskich prezentami i dzielimy się ciepłem. A co z tymi, którzy nie mają rodziny ani domu? Dzięki akcji #CharytatywnaChoinka, organizowanej przez Fundację Sarigato w ramach projektu „Karmimy Psiaki”, każdy z nas może sprawić, że zwierzęta w schroniskach poczują magię Świąt. To już siódma edycja tej wyjątkowej inicjatywy, w której pomagamy czworonożnym podopiecznym z całej Polski.
undefined
07.11.2024
Co warto kupić dla pupila? Poradnik zakupowy!
Ten tekst przeczytasz w 3 minuty
Zwierzęta domowe mają dobroczynny wpływ na ludzi. Badania dowodzą, że kontakt z czworonogami redukuje stres, pozwala rozładować napięcie, zachęca do aktywności fizycznej. Zwierzęta uczą swoich opiekunów empatii, okazywania uczuć. Miłości psa czy kota nie do się porównać z niczym innym, pupile kochają bezwarunkowo.
undefined
28.10.2024
"Postaw na łapy. Dosyp coś od siebie"! Ruszyła akcja wsparcia zwierząt z terenów powodziowych
Ten tekst przeczytasz w 2 minuty
Już dziś dobiega końca akcja, w której Radio 357 i marka Biofeed połączyły siły, by wesprzeć zwierzęta w schroniskach dotkniętych skutkami powodzi w Polsce. Inicjatywa zakłada, że każde 15 zł przekazane przez patronów radia, to kilogram karmy przekazany przez darczyńców, a BIOFEED dokłada od siebie drugi kilogram!
undefined