21.11.2006
Urszula Monetti
psy.pl
Ten tekst przeczytasz w 2 minuty
Mój dom zawsze był pełen zwierząt - tak jest i dziś. Seniorka wśród nich to sznaucerka miniaturowa Mini, zwana pieszczotliwie Miniusią. Ma już 17 lat i osiem miesięcy. Trochę niedowidzi i niedosłyszy, ale poza tym cieszy się wciąż dobrą kondycją.
fot. Shutterstock
Kicię, jedyną kotkę w naszym domu, przygarnęliśmy 15 lat temu. Przed dwoma laty trafiła do nas suczka, yorkshire terrier, którą nazwaliśmy Koko, a następnego dnia dostaliśmy od znajomych z Mazur kolejnego szczeniaka – jamniczkę. Zula też została z nami. Kicię znaleźliśmy w noc wigilijną. Wracaliśmy do domu, gdy dostrzegłam przy drodze dwa świecące węgielki. Pomyślałam, że to jakiś zwierzak. Postanowiliśmy się zatrzymać i sprawdzić, czy nie potrzebuje pomocy. Tymczasem właściciel węgielków czmychnął pod samochód.
Mimo śniegu rzuciliśmy się na kolana i zanurkowaliśmy pod auto. Gdy wyciągnęliśmy uciekiniera, okazał się małym, mającym nie więcej niż miesiąc kociakiem. Był wychudzony i zapchlony, a na jego grzbiecie znajdowało się dziwne zgrubienie. Zabraliśmy go do domu, włożyliśmy do koszyka i próbowaliśmy nakarmić. Niestety, wszystko zwracał. Wezwaliśmy więc panią weterynarz. Pamiętam, jak bardzo zdziwiło mnie, że z daleka rozpoznała płeć kota! Kicię zdradziło szylkretowe umaszczenie, niewystępujące u samców.
Kotka szybko odzyskała siły, a zgrubienie na plecach okazało się kołtunem, który znikł po kąpieli i czesaniu. Zaopiekowała się nią dwuletnia wówczas Miniusia. Zastąpiła jej mamę. Spała z nią, lizała i nie odstępowała na krok. Kicia pozostała jednak w dużym stopniu dzikim kotem. Noce, zwłaszcza wiosną i latem, spędzała na włóczęgach. Rano, gdy mąż wypuszczał psy, spotykał ją na ganku powracającą z nocnych łowów.
Wiele się zmieniło, kiedy zamieszkała u nas Zula. Jamniczka nie odpuszczała Kici i nieustannie urządzała na nią polowania. Kicia straciła w końcu cierpliwość i… wyprowadziła się z domu. Teraz zwykle przebywa tuż obok, w budynku mojej firmy.
Kicia nie była pierwszym zwierzakiem, którego chciałam przygarnąć. W dzieciństwie znosiłam do domu wszystkie napotkane na ulicy zwierzęta. Za każdym razem przekonywałam mamę, że piesek czy kotek jest bezdomny i bez naszej pomocy zginie. Zazwyczaj jednak już po chwili rozlegało się pukanie do drzwi i któryś z sąsiadów zgłaszał pretensje, że zabrałam mu zwierzaka… Kilka lat temu chciałam przygarnąć psa, który wbiegł mi pod samochód, goniąc za suką. Zawiozłam go do kliniki weterynaryjnej. Po tygodniu doszedł do siebie, ale nie został u mnie, gdyż odnalazł się jego właściciel.
Zawsze miałam poczucie, że zwierzętom należy się z naszej strony szczególna troska. Są przecież bezbronne. Pozostawione same sobie zginą, jeżeli im nie pomożemy. A poza tym dom bez zwierzęcia jest pozbawiony życia, ciepła. Zwierzęta pomagają nam się odblokować. Przytulając i głaszcząc psa czy kota, bardziej się otwieramy na okazywanie uczuć naszym bliskim.
Urszula Monetti, właścicielka sieci salonów z porcelaną Monetti
Psy.pl to portalu tworzony przez specjalistów, ekspertów ale przede wszystkim przez miłośników zwierząt.
Zobacz powiązane artykuły
04.05.2025
Kaganiec weterynaryjny może być groźny dla zdrowia psa!
Ten tekst przeczytasz w 2 minuty
Jeśli twój czworonóg z różnych względów musi nosić kaganiec, pamiętaj – kaganiec weterynaryjny nie nadaje się na spacery ani do autobusu! Czym grozi taki błąd?
undefined
23.04.2025
Pies uratowany spod falochronu! Niezwykła akcja ratunkowa w Kołobrzegu
Ten tekst przeczytasz w 2 minuty
To miała być spokojna niedziela. Jednak spacerowicze przy kołobrzeskim falochronie natknęli się na coś, co poruszyło całe miasto – spod betonowych gwiazdobloków wydobywał się piskliwy głos uwięzionego psa.
undefined
17.04.2025
Policyjne psy w akcji – Tolo i Karzeł odnaleźli zaginionych!
Ten tekst przeczytasz w 2 minuty
Nie tylko ludzie ratują ludzi. Czasem to właśnie cztery łapy i niezawodny węch robią największą różnicę. Dzięki pracy policyjnych psów służbowych – Tolo i Karła – w ostatnich dniach udało się odnaleźć dwoje zaginionych: starszą kobietę oraz chłopca, który oddalił się z domu. Każda z tych historii ma wspólny mianownik – czas działał na niekorzyść, a pomoc... miała cztery łapy!
undefined