Rozrywka
7 lipca 2016 8 minut czytania

Perfekcyjna psiara – wywiad z Małgorzatą Rozenek-Majdan

Dlaczego zdradziła mopsy dla buldogów i czy psy są dla niej tak samo ważne jak inni domownicy – opowiada Perfekcyjna Pani Domu Małgorzata Rozenek-Majdan.

wywiad z Małgorzatą Rozenek-Majdan

Wywiad z magazynu „Mój Pies i Kot” nr 7 (16)/2016. Z Małgorzatą Rozenek-Majdan rozmawia Paulina Król.

Jamniczka Maja przyszła na świat 1 czerwca, tego samego dnia co Małgosia Rozenek-Majdan, tyle że w 1997 roku. Była trzecią jamniczką w domu rodzinnym obok rudej Niuty i czarnej podpalanej Melanii. Suczka przeżyła u boku swojej pani blisko 17 lat. Zwiedziła z nią prawie cały świat, podróżując niemal każdym środkiem lokomocji. Płynęła promem i statkiem, latała samolotami, jeździła nawet konno ze swoją panią w siodle. Zwykle psy pytają wzrokiem: „Co jeszcze mogę dla ciebie zrobić?”. Maja była inna, ona pytała: „No, co ty jeszcze dla mnie zrobisz?”. Była jak księżna, której się wydawało, że jest najmądrzejsza i najpiękniejsza na świecie. Doskonale dogadywała się z innymi psami. Nie dziwi więc, że kiedy przed laty zgraja Małgosi Rozenek-Majdan się powiększyła, to Maja była przewodniczką stada. Jej odejście za Tęczowy Most Małgosia zapamiętała jako jedno z najbardziej bolesnych przeżyć. Bo mimo że przez jej dom przewinęło się kilkanaście czworonogów, to jednak Maja była najważniejsza w życiu.

Pani rodzice kochali jamniki, ale to chyba nie były jedyne zwierzaki w domu rodzinnym?

Od dzieciństwa nie pamiętam życia bez psa. Bywało, że mieliśmy ich nawet sześć. Albo ja znosiłam do domu zwierzaki z ulicy, albo ktoś znajomy oddał, albo mój brat wziął od kolegi, który wyjeżdżał za granicę. Teraz, kiedy sama jestem matką i wiem, jakim obowiązkiem może być każde kolejne zwierzę w domu, doceniam to, że rodzice nigdy nie powiedzieli nam „nie”. I jestem im za to ogromnie wdzięczna. Oni są w ogóle bardzo wrażliwi na krzywdę zwierząt. Do dziś dokarmiają koty w okolicy.

W Pani stadzie oprócz psów rasowych z hodowli były także te przygarniane, głównie starsze.

Wiedząc, jak trudno jest o dobre życie dla starszych psów, właśnie nimi starałam się zaopiekować. Cypitryna, na przykład, to była przeurocza mopsiczka, która zakończyła karierę hodowlaną i wzięliśmy ją na emeryturę do siebie. Figa zwana Misią miała 15 lat, kiedy zabrałam ją z lecznicy na Gagarina w Warszawie. Była biednym psem powypadkowym o specyficznej urodzie: bez połowy twarzy, z łapami przetartymi do kości. Mieszkała z panią, która na stare lata straciła wzrok i dzieci oddały ją do domu opieki.

Niestety, psa nie mogła tam zabrać. Suczka była już stara i schorowana, więc z wielkim bólem starsza pani poprosiła lekarzy, aby ją uśpili. Obiecali, że to zrobią, ale tylko dla spokoju tej pani. Potem szukali dla suczki domu, ale długo nie było chętnych. Rozstanie z opiekunką musiało być dla niej niewyobrażalną traumą. Misia przeżyła z nami dwa lata. Daliśmy jej sporo miłości, ale i ona dała nam dużo szczęścia. Cieszę się, że ją miałam.

Chihuahua, bassety, dog kanaryjski to tylko niektóre rasowe psy, z którymi dzieliła Pani dom.

Miałam też dogi niemieckie: czarnego, błękitnego i arlekina. Poznałam Anię Pyziak, właścicielkę wspaniałej hodowli Balao, i to ona wprowadziła mnie w świat dogów niemieckich i psich wystaw. Dogi całkowicie skradły moje serce. Są tak niezwykle szlachetne, dystyngowane i mądre. Niestety, żyją zbyt krótko. Były jeszcze amstafy, buldog angielski, no i mopsy, bo do psów z krótkimi kufami mam wyjątkową słabość.

„Tylko mopsy – nie wyobrażam sobie lepszego psa do towarzystwa, tyle mają w sobie miłości do człowieka” – mówiła Pani w wywiadzie dla nas w 2005 roku. Zdradziła je Pani dla buldożków francuskich?

Dał o sobie znać mój gen perfekcyjności i zwykły pragmatyzm. Mopsy wszędzie zostawiają włosy, a moje psy mogą wchodzić na kanapy. Ja zaś nie potrafię odpuścić dbania o porządek. Buldogi to takie mopsy z charakteru, ale bez problemu z sierścią. Są tak samo przyjazne, radosne, łagodne i idealne dla dzieci, bo też są małe, ale nie tak małe jak np. chihuahua, któremu malec mógłby zrobić niechcący krzywdę. Obie rasy mają szacunek dla dzieci. Z buldożkiem mogę je puścić na spacer, bo wiem, że ich posłucha.

Zatem synowie mają obowiązki związane z psami?

Staś ma 10 lat, a Tadzio prawie 7. Uczę ich, że o psa trzeba zadbać, że kiedy kończy się woda w misce, to trzeba jej dolać, że trzeba psa nakarmić. Rano chłopcy chodzą z psami na spacer. Wszystko jest pod naszą pieczą, ale chodzi o to, żeby wykształcić w nich empatię, bo jeśli będą szanować zwierzęta, to uszanują też drugiego człowieka. W procesie wychowania dzieci jest to niezbędne. Bardzo nas chłopcy wzruszyli, kiedy na Boże Narodzenie przygotowali prezenty nie tylko dla nas, ale także dla psów, a nikt im tego nie mówił. W takich chwilach jestem z nich ogromnie dumna.

U ludzi nie lubi Pani lenistwa. Czy jest coś, co Panią denerwuje u psów?

Absolutnie nie ma takiej rzeczy, która denerwowałaby mnie u psów, bo posiadanie ich to wielka przyjemność. Nie przepadam tylko za psami nadpobudliwymi, szczekliwymi. Lubię, gdy pies jest stabilny emocjonalnie, ale to zależy od świadomości hodowcy w prowadzeniu hodowli i oczywiście od wychowania.

Czyli Perfekcyjna Pani Domu wychowuje swoje psy?

Oczywiście, każdego psa uczę, żeby przychodził na zawołanie, by wiedział, kiedy jest czas na zabawę, jak zachować się w samochodzie, czy – w moim wypadku – na planie zdjęciowym. Szczęśliwy pies to taki, któremu daje się szansę, by był po prostu psem. Jestem przeciwniczką wiązania psom kokardek, przebierania, traktowania ich jak zabawki. Nie bawię się też w sztuczki. Wystarczą codzienne zasady posłuszeństwa, żeby łatwiej się z nimi żyło. Wycieranie łap po spacerze nie wymaga specjalnych zabiegów. Jeśli wyrobi się od początku nawyk, to psy będą czekać grzecznie przy drzwiach. To tak jak z czytaniem książek. Dzieci wychowujące się w domu, w którym się czyta, nie muszą być potem zmuszane do tego siłą.

Olaf, Izydor, Borys, Igor, Duśka, Tosia… Prawie wszystkie Pani psy miały ludzkie imiona.

Psy są pełnoprawnymi członkami rodziny. I nie boję się powiedzieć, że traktuję je na równi z innymi domownikami. Kiedy jedziemy na wakacje, staram się, żebyśmy byli wszyscy razem. Buldożka Sisi zawdzięcza imię mojemu niespełnionemu marzeniu z dzieciństwa o posiadaniu cocker spaniela. 12-letnia sąsiadka miała wtedy piękną suczkę tej rasy o imieniu Sisi. A Lili miała mieć na imię Chloe, jak moja ulubiona marka modowa, ale przyjaciółka wcześniej tak nazwała swoją suczkę. Lili do naszej młodszej buldożki po prostu pasuje. A kiedy nabroi, to mówimy na nią poważniej – Lilianna.

Sisi i Lili są tej samej rasy. Różnią się tylko kolorem?

Mamy dwie piękne suczki. Sisi jest czarna pręgowana, a Lili płowa. Ich charaktery są zupełnie różne. Sisi jest spokojniejsza, pełna gracji, zawsze wie, jak się zachować. Lili ma z kolei zawadiacki błysk w oku. Na szczęście, obie nie wymykają się nam spod kontroli.

Czy Pani mąż Radek Majdan też lubi psy?

To, czy ktoś lubi zwierzęta, świadczy o jego charakterze. Po tym, czy ktoś zachowuje się w stosunku do nich dobrze, można poznać człowieka. Radosław uwielbia zwierzęta. Opiekuje się nimi, bawi się z Lili i Sisi, wychodzi na spacer… Szczerze? Zachowuje się w stosunku do Sisi i Lili jeszcze bardziej opiekuńczo niż ja, czym mnie bardzo ujmuje.

Małgorzata Rozenek-Majdan – prawniczka i prezenterka telewizyjna, autorka poradników, znana jako Perfekcyjna Pani Domu.

Interesuje Cię ta tematyka?

Rozrywka

Księżniczka ma szczęście! – wywiad z Eweliną Lisowską

Chevy pies, który się uśmiecha
Rozrywka

Czy to najszczęśliwszy pies na świecie? „Nigdy nie widzieliśmy, żeby miał zły dzień”

Leo resuscytacja
Rozrywka

Cocker spaniel Leo rozczulił internautów. Ten pies do perfekcji opanował technikę resuscytacji!

Paulina Król, Autorka w serwisie Psy.pl

Paulina Król

Autorka w serwisie Psy.pl
Czytaj więcej
Udostępnij:
Data pierwszej publikacji: 7 lipca 2016

Newsletter

Chcesz otrzymywać wyjątkowe porady, newsy i historie na maila? Zapisz się na newsletter! (psst… mogą pojawić się też kody rabatowe)

Zapisz się!

Chcesz otrzymywać wyjątkowe porady, newsy i historie na maila? Zapisz się na newsletter!
(psst… mogą pojawić się też kody rabatowe)