Nie wiesz, komu warto oddać 1% swojego podatku? Przekaż go na schronisko w Celestynowie!

author-avatar.svg

psy.pl

Ten tekst przeczytasz w 5 minut

Liczy się każdy grosz! 1% podatku to tak niewiele, a może zdziałać naprawdę dużo. Schronisko w Celestynowie utrzymuje się w 80% z darowizn i datków. Jak działają, co robią na co dzień i jak pomagają psom?

pani w schronisku, schronisko w Celestynowie

fot. Shutterstock

Na każdego psa gdzieś czeka nowe, lepsze życie. Bez takich miejsc jak schronisko w Celestynowie, bez takich ludzi jak pracownicy i wolontariusze, wreszcie bez wsparcia ludzi dobrej woli – was – nie byłoby to możliwe. A głównym źródłem finansowania najpilniejszych potrzeb schroniska jest wpłata 1% podatku. Pamiętajmy o tym, wypełniając PIT. Pomóż uszczęśliwić kolejnych Pysiów i Reksiów! Pamiętaj o Celestynowie przy rozliczaniu PIT-u. Przekaż 1%. To realne wsparcie, lepszy psi los. Przeczytajcie historie celestynowskich podopiecznych…

Długa droga do domu

Wolontariuszka Sara trafiła do schroniska w Celestynowie w lipcu zeszłego roku. To tam poznała Pysia i zakochała się w wielkim, smutnym psie.

Pysio nie jest idealnym, wymarzonym psem i prawdopodobnie nigdy nim nie będzie. Ale właśnie to jest w nim najpiękniejsze. Leczy melancholię, gorsze dni i smutki – opowiada opiekunka psa.

Pysio to pies po przejściach. Kawał życia spędził na łańcuchu i w kolczatce, po której miał paskudne rany. Kiedyś uciekł. Schował się w jakimś garażu, bo panicznie bał się wszystkiego. Potem było schronisko w Celestynowie i długie leczenie. Wreszcie ktoś o niego zadbał!

Widok Pysia łamał serce. Sara musiała go adoptować – zrobiła to 1 grudnia. Urzekł ją swoim zamiłowaniem do głaskania i przytulania. To wielkie bydlę kochało ludzi, mimo że zaznało od nich wiele złego. Początki nie były łatwe. Pysio bał się spać sam w pokoju, szczekał i piszczał, co chwilę chciał wychodzić na zewnątrz. Czeka go leczenie, operacja przepukliny i nauka posłuszeństwa. Po starym życiu zostały tylko blizny po wrośniętym łańcuchu.

Mogłam adoptować młodszego, ładniejszego, bardziej przypominającego rasowego. Jednak moje serce wybrało Pysia. Dużego, nie najładniejszego, nie najłatwiejszego psiaka po przejściach. Mylą się ci, którzy myślą, że dorosłego psa nie można już niczego nauczyć. Jak się chce, to można. Nie cofnęłabym czasu, nie wybrałabym innego psa. Pysio to mój kumpel. Mam nadzieję, że czeka nas długie wspólne życie – mówi Sara.

Pysio ma drugie życie

Choć trudno w to uwierzyć, dla wielu psów życie w schronisku jest lepsze od losu, jaki zgotowali im właściciele. Tak było z Pysiem.

Widzicie psa na zdjęciu poniżej? To Pysio. Dziś wygląda jak wasze psy, zadbane i wypieszczone, z którymi chodzicie na spacery, bawicie się i którym podsuwacie smaczne kąski. Ale Pysio nie zaznał takiego życia. Jego domem była buda, a zamiast pieszczot znał tylko dotyk zimnej kolczatki, która na dodatek poraniła mu szyję tak głęboko, że wdało się zakażenie. I pewnie Pysio zginąłby marnie, gdyby nie to, że w końcu udało mu się zerwać z łańcucha i spotkać dobrych ludzi.

Pysio

Pysio znajduje kryjówkę

Gdy głodny i obolały uciekł swojemu oprawcy, nie wiedział, dokąd pójść. Do innych ludzi? Bał się, że wszyscy są tak źli jak jego wyrodny właściciel. Innych psów też się obawiał, bo gdyby któryś próbował go zaczepić, osłabiony Pysio nie miałby w starciu z nim żadnych szans. Dlatego gdy zobaczył uchylone drzwi garażu, od razu się w nim schronił.

Odkrycie w garażu

Właściciele garażu mieli nie lada niespodziankę: obcy pies broni dostępu do ich własnego samochodu! A to Pysio ze strachu nie pozwalał nikomu wejść do swojej kryjówki. Ale ci mądrzy ludzie dostrzegli, że pies jest ranny, i zawiadomili schronisko w Celestynowie. Dzięki jego pracownikom Pysio niezwłocznie otrzymał  pomoc i został uratowany. Kolczatkę na jego szyi trzeba było rozciąć, a rany wymagały oczyszczenia i długotrwałego leczenia antybiotykami.

Szansa na nowe życie

Póki są bezpańskie psy i koty, póty będą istnieć schroniska. Czasem są jedynym wyjściem. Schroniska się zmieniają. Zamiast bud i łańcuchów – wygodne boksy. Szkoleniowcy prostujący pokrzywioną psią psychikę. Wolontariusze uczący psy, że człowiek może być dobry. Schronisko nie zastąpi domu, ale pomoże zwierzakowi doczekać do czasu, aż dom się znajdzie. I to właśnie jest rola Celestynowa.

Ile jeszcze takich Pysiów czeka na ratunek? Schroniska codziennie odbierają zgłoszenia o psach głodzonych, bitych lub maltretowanych w inny sposób. Takich, których nie tylko nikt nie kocha, ale nawet nie zapewnia im jedzenia ani schronienia. O wielu z nich, uwięzionych na krótkich łańcuchach na zamkniętych podwórkach, nawet nie wiemy. Ale wielu można pomóc, tylko… fachowa pomoc sporo kosztuje. Zwłaszcza że często potrzebne jest długie leczenie. Schronisko w Celestynowie, które uratowało Pysia, ma pod opieką ponad pół tysiąca zwierząt i ciągle przybywają nowe.

Wspomóż schronisko w Celestynowie

Schronisko dla Bezdomnych Zwierząt w Celestynowie ma 60 lat, a początek w… Pruszkowie, gdzie w 1958 roku powstało pierwsze społeczne schronisko w Polsce.

Od 1963 roku schronisko prowadzili Helena i Stanisław Falińscy. W związku z rozbudową miasta postanowiono przenieść je do odziedziczonej po Zofii Płachcińskiej posiadłości w Celestynowie. 29 grudnia 1971 roku rozpoczęła się przeprowadzka, która trwała trzy dni. Warunki były trudne, psy jechały w budach na przyczepach, a warszawskie schronisko gotowało karmę już dla Celestynowa i jeszcze dla Pruszkowa, dowożąc ją i pracowników do pomocy. 31 grudnia 130 psów było już w Celestynowie. W czerwcu 1972 roku schronisku nadano imię Adolfa Dygasińskiego, polskiego pisarza, miłośnika zwierząt i członka Zarządu TOZ w Polsce.

Dla najbardziej potrzebujących

Od początku istnienia schronisko przyjmowało psy wyrzucone, kalekie, ranne, a także po śmierci opiekunów. Od początku również utrzymywało się dzięki ofiarności darczyńców i organizacjom zbiórek społecznych, oraz ze środków Zarządu Głównego TOZ w Polsce. Obecnie jest organizacją pożytku publicznego. Myślą przewodnią działalności placówki jest dobro zwierząt i zapewnienie im godnych warunków życia. W schronisku prężnie działa wolontariat, który zapewnia psom sobotnie spacery.

Wolontariusze biorą udział w prowadzeniu akcji adopcyjnej i socjalizacji psów. Ze szczególną uwagą podchodzimy do adopcji zwierząt. Nad ich zdrowiem czuwa trzech lekarzy weterynarii, którzy mają w schronisku do dyspozycji gabinet lekarski, salę operacyjną i pooperacyjną. Schronisko od lat propaguje sterylizację i kastrację zwierząt, co zapobiega szerzeniu się bezdomności na terenie przyległych gmin.

Łukasz Balcer z psem

400 zwierząt czeka na pomoc

Od 2014 roku dyrektorem schroniska jest Łukasz Balcer, który od tego czasu przeprowadził modernizację schroniska, by poprawić warunki przebywających tu prawie 400 psów i kotów.

Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami w Polsce Schronisko dla Bezdomnych Zwierząt w Celestynowie im. Adolfa Dygasińskiego ul. Prosta 3, 05-430 Celestynów tel. 22 789 70 61,

e-mail: [email protected] 
www.celestynow.toz.pl,

nr konta: PKO BP VIII O/Warszawa 43 1020 1156 0000 7102 0061 5146

Przekaż 1% swojego podatku na rzecz celestyniaków: KRS 0000154454
Cel szczegółowy: Schronisko w Celestynowie


Artykuł sponsorowany

Pierwsza publikacja: 26.04.2022

Podziel się tym artykułem:

author-avatar.svg
psy.pl

Psy.pl to portalu tworzony przez specjalistów, ekspertów ale przede wszystkim przez miłośników zwierząt.

Zobacz powiązane artykuły

Bohaterowie nie zawsze noszą pelerynę. Poznajcie historię, która przywraca wiarę w ludzi

Ten tekst przeczytasz w 4 minuty

Sergio Florian, 44-letni maratończyk z Hawajów, często zachwyca się niezwykłymi widokami. Jednak to, co zobaczył podczas swojego treningu po górach O’ahu, było zaskakujące – nawet jak na jego standardy.

bohaterowie

undefined

„Dawno nie mieliśmy przypadku, w którym tak upodlono psa”. Pieski los na posesji wartej miliony

Ten tekst przeczytasz w 3 minuty

Z pseudohodowli trafiła do prywatnego przytuliska, a później do wielkiego domu. Mogłoby się więc zdawać, że historia starszej suczki zakończyła się szczęśliwie. Nic bardziej mylnego. 

Beza na opuszczonej posesji

undefined

Taro i Jiro: niezwykła historia psów, które cudem przeżyły na krańcu świata

Ten tekst przeczytasz w 6 minut

Arktyka to najzimniejsze, najbardziej wietrzne i suche miejsce na ziemi. Ten najdalej wysunięty na południe kontynent zajmuje powierzchnię około 14 milionów kilometrów kwadratowych, z czego 98% pokrywa gruby lód. Mimo surowego klimatu i nieprzyjaznego środowiska od dziesięcioleci fascynuje i przyciąga naukowców i badaczy z całego świata. To właśnie tutaj w 1957 roku, w japońskiej stacji badawczej Syowa, miała miejsce jedna z najbardziej niezwykłych psich historii.

taro i jiro

undefined

null

Bądź na bieżąco

Zapisz się na newsletter i otrzymuj raz w tygodniu wieści ze świata psów!

Zapisz się