14.04.2016
Trafiliśmy w dziesiątkę – wywiad z Bartoszem Obuchowiczem
Paulina Król
Ten tekst przeczytasz w 6 minut
O Fidze Obuchowicz, która pokazuje zęby w uśmiechu i chodzi jak w zegarku, opowiada Bartosz Obuchowicz.
fot. Celestyna Król
Wywiad z magazynu „Mój Pies i Kot” nr 3(12)/2016. Z Bartoszem Obuchowiczem rozmawia Paulina Król.
W dzieciństwie przeżył traumę związaną z odejściem ukochanej suczki Lady. Była ona trzecią cocker spanielką w rodzinnym domu Obuchowiczów. Gdy Bartosz był mały, wujek przyniósł dwumiesięcznego szczeniaka. Ten bardzo bał się mężczyzn, może został skrzywdzony. Jednak na kolanach Bartosza sunia poczuła się bezpiecznie i zostali przyjaciółmi. Szaleli razem po domu, przekomarzali się tak, że mały Bartosz miał często poranione ręce od jej zębów ostrych jak szpileczki. Była jednak pocieszeniem po śmierci taty Bartosza. Kiedy była już starsza, a żyła 15 lat, i liczne dolegliwości nie dawały jej szans na normalne życie, na kilkunastoletniego Bartosza, jedynego mężczyznę w rodzinie, spadły wszystkie smutne czynności związane z jej odejściem. To on musiał pojechać do weterynarza, to on musiał ją pożegnać jako ostatni i to on ją pochował. Rana po tych przeżyciach długo nie chciała się zagoić. Chociaż brakowało mu psa, nie miał odwagi przyjąć następnego pod swój dach.
Czy decyzja o udziale w „Przygarnij mnie?” była trudna?
W domu rodzinnym zawsze był pies i czułem, że brakuje nam zwierzaka. Co prawda mamy kota, ale jest półdziki, więcej przebywa na dworze niż w domu. Dojrzałem do tego, by przełamać swoje przykre wspomnienia, i uznałem, że fajnie będzie mieć zwierzaka, z którym jest większy kontakt niż z kotem. Moje córki Marianna i Marcelina bały się psów. Może wynikało to z braku bliskiego kontaktu z nimi? Kiedy ma się własnego czworonoga, można się do niego przyzwyczaić i nauczyć się, jak się zachowywać w stosunku do innych psów. Udział w programie był impulsem, żeby pójść do schroniska, bo sam nie mogłem się zdecydować. Długo się opierałem, ale klan kobiet, w tym moja żona Kasia, która też wychowała się z psem, był silniejszy ode mnie.
Dość nieoczekiwanie zamiast Luka wybrał pan Figę.
Wychowywałem się z samymi kobietami, czyli mamą i dwiema siostrami, teraz mam w domu znowu same kobiety, więc miał być chłopak, żeby przełamać ten babiniec. Niestety wybrany przez nas wcześniej Luk był zbyt żywiołowy, szedł po swoje i trzeba by było włożyć sporo pracy, by go oswoić z dzieciakami. Nie mogłem ryzykować. Figa od razu mnie urzekła. Przede wszystkim było widać, że jest skupiona na człowieku. Wysłałem żonie zdjęcie Figuni i razem uzgodniliśmy, że to będzie ona.
Czy niespodzianka dla dziewczynek to był dobry pomysł?
To, że wkrótce w rodzinie będzie pies, ustaliliśmy wspólnie, całą rodziną, ale rzeczywiście przyjazd Figi był niespodzianką. Aneta Awtoniuk, behawiorystka współpracująca z programem, dokładnie nam objaśniła, kiedy i jak pies pokazuje, że coś mu nie odpowiada, i że nie oznacza to od razu złych zamiarów. Na początku starsza Marianna była bardziej otwarta, ale kiedy Figa dała jej sygnał, że coś jej się nie podoba, nabrała dystansu. Młodszej Marcelince, dotąd bardziej ostrożnej, puściły wszelkie bariery i zaczęła wyciągać do Figi rączki. Wszyscy z pomocą Anety pomału się dogrywaliśmy. Teraz już wiemy, że to, co odbieraliśmy jako straszenie, było zachętą do zabawy, a pokazywane zęby nie są złe, tylko uśmiechnięte.
Bez behawiorystki nie dalibyście pewnie rady?
Szczerze mówiąc, byłem sceptyczny, jeśli chodzi o zawód psiego behawiorysty. Wydawało mi się, że to wszystko jest trochę pic na wodę. Ale już w schronisku Aneta udowodniła, że jej diagnozy się sprawdzają. Stopniowo utwierdzałem się w przekonaniu, że warto korzystać z jej rad. Kiedyś każdy wychowywał psa po swojemu. Jak coś zbroił, to po prostu dawało się mu klapa. Jeśli nabrudził, to wkładało mu się pysk w to, co narobił, dawało klapa i mówiło, że nie wolno. To oczywiście odnosiło odwrotny skutek, bo wtedy pies i tak nabrudził, tylko w jakimś zakamarku.
Kiedy Figa po raz pierwszy została sama w domu, nasikała na moją połowę łóżka. Byliśmy przekonani, że zrobiła to na złość. Wtedy Aneta nam wytłumaczyła, że psy nie rozumieją czegoś takiego, jak zrobić na złość. Po prostu Figa zsiusiała się ze strachu, że nie wrócę. Za radą Anety następnym razem zostawiłem na wierzchu podkoszulek, w którym spałem. I muszę powiedzieć, że efekt rozłożył mnie na łopatki, bo Figa już więcej nie nabrudziła. Podobny myk zastosowałem w hotelu w Wiśle. Niby nowe miejsce, sporo zamieszania, ale podziałało i tym razem. Takimi sposobami Aneta otworzyła nam oczy na wiele problemów wychowawczych z psem. Teraz ilekroć pojawia się wątpliwość, wykonuję telefon do przyjaciela, czyli do Anety, z ufnością, że znajdzie skuteczne rozwiązanie. I polecam każdemu taką pomoc: szybciej i lepiej zaprzyjaźniamy się z psem i lepiej go poznajemy.
Pierwszy w programie minikonkurs chodzenia na luźnej smyczy wygrała Figa.
Kiedyś do psa mówiło się trochę tak jak do człowieka. I na początku Figa słabo mnie rozumiała. Dopiero Aneta zrobiła mi listę komend i nauczyła, kiedy mówić „równaj”, „chodź do mnie” lub „biegaj”. To Figa od razu kuma. Na luźnej smyczy chodzi jak w zegarku. Wygraliśmy, bo mam po prostu ogromne szczęście, że udało mi się trafić na dwuletnią suczkę, która już dużo umie.
Przedstawia pan swoją suczkę jako Figę Obuchowicz. Ktoś mógłby zarzucić panu zbytnie uczłowieczenie psa.
Dla mnie uczłowieczanie jest wtedy, jak ktoś sadza psa przy stole albo każe mu się załatwiać na klozet. To jest dla mnie przegięcie. Tata zawsze nas uczył, że pies jest kochany, ale musi znać swoje miejsce. Nadanie nazwiska jest umowne, ale to zaznaczenie, że przyjęliśmy psa do rodziny, do naszego rodu. Wiadomo wtedy, że to jest nasz pies, ale pozostaje nadal psem. Żadnej granicy tym nie przekraczamy.
Czy Figa darzy kogoś z rodziny szczególnym uczuciem?
Jest z nami od miesiąca, a już z nią tak żyjemy, jakby była tu od zawsze. Każde z nas zostawia w niej cząstkę miłości, a ona nam ją oddaje. Staramy się, aby po traumie schroniskowej czuła się u nas jak najlepiej, i widać już, że jest coraz pewniejsza, spokojniejsza. Zaczynamy rywalizować o względy Figi, szczególnie dzieci. One by chciały, żeby pies spał z nimi w łóżku, ale tatuś nie pozwala. Paradoksalnie moja kontuzja nogi wyszła na dobre, bo obowiązek spacerów spadł na Kasię, a nawet dziewczynki też już ją wyprowadzały same i Figa bardziej się z nimi oswoiła. Na początku na powitanie skakała na mnie, a teraz dostaje świra, kiedy wracamy całą rodziną, bo nie może się zdecydować, kogo pierwszego przywitać. Mimo że to ja jestem przywódcą stada, a właściwie watahy, Figa stara się obdzielić miłością wszystkich po równo.
O czym powinni pamiętać rodzice, gdy w domu pojawia się pies?
Dzieci reagują instynktownie i naszym głównym zadaniem jest ich opanowywanie. Oglądają filmy z psami i wydaje im się, że ich pies będzie taki sam jak filmowi bohaterowie, a my, dorośli, wiemy, że to nie jest tak hop siup. Jak już się nie boją, to chciałyby go zagłaskać i za bardzo psa osaczają. Rodzice powinni pilnować właściwego obchodzenia się z psem i tłumaczyć, jak prawidłowo do niego dotrzeć.
Dużo podróżujecie. Jak Figa znosi jazdę samochodem?
W drodze ze schroniska posiusiała się w aucie i zwymiotowała. Ale trudno się dziwić, prawie wszystkie psy, które wyprowadzaliśmy w schronisku, wymiotowały ze stresu. Bałem się tylko, czy to nie są oznaki choroby lokomocyjnej, ale okazało się, że to tylko nerwy i teraz Figa sama chętnie wskakuje do samochodu, ciesząc się, że nie zostanie w domu. Wybór Figi to był strzał w dziesiątkę: nie jest męcząca, nie wyje, uwielbia się bawić w aportowanie, potrafi wytrzymać z załatwieniem się. Niedawno, gdy byliśmy w górach, pokazała jednak, że wcale nie jest taka uległa. Bardzo chciała wyjść, ale akurat nie było na to czasu. Wykorzystała uchylone drzwi i uciekła. A ja za nią. I wtedy robiła śmieszny trik: stała i czekała na mnie, a gdy tylko dochodziłem, to ona myk, i tak kilka razy, przez pół godziny. Udało się ją przywołać, gdy intuicyjnie zacząłem uciekać. Dopiero później dowiedziałem się od Anety, że tak właśnie należy robić.
Coś panu przeszkadza, od kiedy jest z wami Figa?
Człowiek i pies stają się rodziną. Nawet zbieranie kup nie jest takie straszne, więc apeluję, by każdy to robił.
Bartosz Obuchowicz – znany aktor, popularność zdobył dzięki roli Tomka Burskiego w serialu „Na dobre i na złe”. Występuje też w dubbingu. Uczestnik programu TVP 2 „Przygarnij mnie”.
zdjęcie główne: Celestyna Król
Była redaktor naczelna portali PSY.PL i KOTY.PL. Szczęśliwa opiekunka dwóch wyżłów włoskich – Antosi i Pinokia – oraz papugi Karola.
Zobacz powiązane artykuły
14.03.2022
Magazyn „Mój Pies i Kot” już w sprzedaży! To ostatnie wydanie! Wraz z nim – notes 3D
Ten tekst przeczytasz w 1 minutę
Od dzisiaj w sklepach sieci Biedronka możecie znaleźć ostatnie wydanie magazynu „Mój Pies i Kot”. Dodatkiem jest notes 3D.
undefined
14.03.2022
Zbuduj dom. Rozwiązanie quizu
Ten tekst przeczytasz w 2 minuty
W najnowszym magazynie „Mój Pies i Kot” opublikowaliśmy quiz. Odpowiedz na pytania i sprawdź, jakie zwierzę zamieszka w twoim domu marzeń.
undefined
31.01.2022
Ile procent. Rozwiązanie quizu
Ten tekst przeczytasz w 3 minuty
W najnowszym magazynie „Mój Pies i Kot” opublikowaliśmy quiz. Na ile procent kochasz zwierzęta? Rozwiąż quiz i sprawdź!
undefined